Dziś mamy 27 lipca 2024, sobota, imieniny obchodzą:

20 lutego 2024

Powyborczy chaos. "Gdzie jest państwo, gdzie jest obywatel?"

fot. archiwum

fot. archiwum

Bieżąca sytuacja polityczna, z którą mamy do czynienia# po październikowych wyborach parlamentarnych jest dynamiczna i wymaga ciągłej uważnej analizy. Radny sejmiku województwa kujawsko-pomorskiego Jerzy Gawęda stara się wyjaśnić pewne mechanizmy w kolejnej naszej rozmowie.

Ostatnie wydarzenia, do których dochodzi na polskiej scenie politycznej mogą być niezrozumiałe dla dużej części obywateli. Co Pan uważa na temat obecnej sytuacji politycznej?

Jerzy Gawęda: Faktycznie jest to bardzo niezrozumiałe. Warto dojść jednak do przyczyn tej sytuacji, aby zrozumieć do czego to prowadzi. Ostatnie wydarzenia, które dzieją się po wyborach można określić jako chaos. Jeżeli nie przestrzega się prawa, wydaje się polecenia pozaprawne i używa się środków pozaprawnych, to jest to kierunek anarchistyczny. To nie do przyjęcia kiedy premier RP mówi, że będzie realizował prawo tak jak on je rozumie.

Jakie są tego przyczyny?

– Doszło do tego, że po 30-kilku latach mamy niestabilną sytuację społeczną, polityczną, prawną. Pojawiają się wątpliwości dla kogo jest to prawo, kogo ono chroni, w czyim interesie jest uchwalane. W mojej ocenie, źródeł problemu musimy szukać po roku 89-tym. Jest to efekt nieuporządkowania państwa. Nie doprowadzono do dekomunizacji. To podstawowy błąd, który został w sposób naiwny czy lekceważący popełniony. Często nazywam to naiwnym miłosierdziem, a ono po pewnym okresie czasu obróciło się przeciwko społeczeństwu. W tym systemie dochodzi w pewnym sensie do autokracji, co nie ma nic wspólnego z demokracją. W ukształtowanych demokracjach są sądy czy inne instytucje, które czuwają nad prawnym porządkiem i są one wyposażone w pewne narzędzia. W nich, politykowi nie przyjdzie do głowy, żeby informował społeczeństwo, że prawo będzie stosowane w taki sposób, w jaki on to rozumie. Nikomu nie przyjdzie do głowy to, że on może wykonać niezgodne z prawem polecenie. W Polsce likwidowane są urzędy czy instytucje odpowiedzialne za to, a społeczeństwo nie reaguje.

Jaki jest Pana zdaniem tego efekt?

– To spowodowało, że w tzw. neodemokrację zostały przetransportowane od strony politycznej, gospodarczej, strukturalnej, sądowej, szkolnictwa struktury polityczne. Cała ta wcześniejsza struktura kadrowo-organizacyjna została przetransportowana do nowej rzeczywistości. W celu zabezpieczenia tych grup uchwalono konstytucję RP. Byłem jej przeciwny, ona od początku nie chroniła obywateli, nie dawała możliwości zreformowania państwa ani nie dawała możliwości wprowadzenia prawidłowych struktur. Celem konstytucji była ochrona interesów ludzi, którzy z tamtego systemu weszli w nową rzeczywistość. Do tego, klasycznym przykładem było odrzucenie społeczeństwa i niedopuszczenie go do uwłaszczenia. Państwo było rozbierane przez różnego rodzaju grupy, konkretnie mówiąc, było okradane. Przez to społeczeństwo nie jest w stanie być partnerem w życiu społecznym i politycznym, ani tym bardziej w życiu gospodarczym, bo nie ma na to środków. To powoduje zamęt, w którym dzisiaj funkcjonujemy. Obywatel jest przedmiotem a nie podmiotem, a dodatkowo jest wykorzystywany do ochrony tych, którzy przeszli do tej rzeczywistości z minionego systemu.

Czy można to zauważyć Pana zdaniem w przestrzeni publicznej?

– Zwróćmy uwagę na to, że media zostały zbudowane na bazie ludzi z tamtego systemu. Jak analizuje się treści przekazywane przez główne media to można zauważyć, że one kreują politykę. Tylko czy to politycy kreują politykę czy też media to robią? Można tutaj zwrócić uwagę na taki element. W mediach nie mówi się o naruszeniu prawa, wręcz ucieka się od tego. Za to, pojawiają się głosy sugerujące, żeby "się dogadać" i budować coś poza konstytucją. Czy my chcemy coś budować w ramach konstytucji? Pomijając to czy ona spełnia nasze oczekiwania, jeżeli nie będziemy jej respektować, to zostaje nam ulica. Konstytucja umożliwia nam wprowadzenie rozwiązań, które idą naprzeciw oczekiwaniom społeczeństwa, o których dzisiaj rozmawiamy. Więc zostaje albo ulica, albo ułomna konstytucja i wypracowanie na jej bazie zmian do niej. Jeżeli jest retoryka mówiąca o tym, żeby się "dogadać" poza konstytucją, to wchodzimy w układ mafijny. Gdzie jest w tym państwo, gdzie jest obywatel? To są te problemy w Polsce, które wpływają na nasze życie.

Czy ma to także związek z polityką zagraniczną?

– Spójrzmy na Unię Europejską. Jest organizmem, w którym panuje ta sama walka o interesy grup i społeczności. Po upadku systemu komunistycznego w Polsce, dokumenty dotyczące różnych osób i środowisk zostały rozlokowane po Europie. Są w Rosji, Niemczech czy krajach byłego bloku wschodniego. Tą wiedzą i informacjami o ludziach oraz o różnych sprawach, których te środowiska nie chciały żeby ujrzały światło dzienne jest handlowane. Nieprzeprowadzenie dekomunizacji oraz drugiego procesu, czyli lustracji spowodowało, że mamy obecnie taką sytuację, w której interes państwa i obywateli schodzi na dalszy plan, toczą się interesy prywatne. W tym kształcie jaki teraz ma unia, państwa wywodzące się z komunizmu są odbierane jako atrakcyjne. Można z nimi robić interesy, przymuszać do wszystkiego. Te tzw. byłe środowiska to dzisiaj Platforma Obywatelska i liberałowie. Gdy Platforma powstawała, jeszcze jako element ruchów niepodległościowych, mogliśmy mieć zastrzeżenia, że to są liberałowie, mogliśmy nie zgadzać się ideologicznie itd. Wówczas, była siłą z którą mogliśmy i powinniśmy dyskutować i byłoby to prawidłowe. Problem pojawił się wtedy, kiedy Donald Tusk przegrał wybory prezydenckie z Lechem Kaczyńskim i podjął decyzję otworzenia się na tę część "lewacką". Poprzez to Platforma stała się niewolnicą byłego układu PZPR-owskiego i ich spadkobierców. Właściwie Donald Tusk i jego formacja nie ma nic wspólnego z ideami, które wcześniej reprezentował. Ten element wykorzystała Europa. Po raz pierwszy zdarzyło się, że przewodniczącym Unii Europejskiej został były premier, który nie był popierany przez własne państwo. Takich prezentów za darmo nikt nie ofiarowuje. To powoduje, że jesteśmy niestabilni, przez takie ruchy ludzi wywodzących się z systemów komunistycznych i ich spadkobierców, którymi można manipulować.

Od dłuższego czasu informuje się o kryzysie w Unii Europejskiej. Czy nadal Pan zauważa, że w strukturach unijnych nie dzieje się zbyt dobrze?

– W koncepcji Unii Europejskiej pójście ten krok dalej, do pozbawienia się suwerenności uderza bardzo poważnie w te kraje, które dzisiaj są na tzw. dorobku, które wydobywają się z ciemnego okresu komunizmu chcąc budować gospodarkę. Dlatego trzeba budować ten europejski balans. Mamy w naszym kraju te główne inwestycje, jak chociażby Centralny Port Komunikacyjny. Są to elementy, które by pozwalały przemodelować trochę Europę, tak aby państwa europejskie mogły być partnerem. Mamy element gospodarczy, ale jest też element dotyczący obronności, który wpisuje się w poprzek obronnej doktryny Niemiec. Niemcy tereny na pasie przygranicznym traktują jako taki bufor, jako ziemie niczyje, gdzie gdyby doszło do działań wojennych to one nie przekroczyłyby Odry. Teraz, gdy Polska chce budować Centralny Port Komunikacyjny, który spowoduje szybkie przemieszczanie się w razie zagrożenia drogą powietrzną i kolejową, to będzie powodowało, że bufor o którym Niemcy sobie myślą nie wypełnia w tej roli. CPK, droga via carpatia do Adriatyku, tworzy taką nową linię, doktrynę obronną, handlową, gospodarczą, a to przeszkadza Niemcom. Oni o tej linii militarnej mówić nie chcą, skupiają się na kwestiach gospodarczych. Należy to jednak uwypuklić. Uważajmy na to, co się może zdarzyć. Ten element tej niezależności i bezpieczeństwa jest ogromnie ważny. To nie jest zabawa.

Jaka może być tego przyczyna?

– Tendencje Niemiec, ale zarazem krajów "starej unii" to dążenie do współpracy z Rosją, zwłaszcza ze względów ekonomicznych i surowcowych. Jeżeli ograniczymy swoją suwerenność, co się stanie kiedy w danym momencie główne dominujące państwa europejskie uznają, że należy podjąć współpracę gospodarczą i polityczną z Rosją? Jaka będzie w tym rola Polski? Rosjanie cały czas traktują Polskę, Ukrainę, Słowację, Czechy, Rumunię, kraje nadbałtyckie jako swoją strefę wpływów. Prawo decydowania o sobie w głównych aspektach - gospodarczych, obronności itp. powinno być tylko i wyłącznie domeną krajów narodowych. Europa to nie jest mapa, to są konkretne organizmy, państwa, które ukształtowały się na przestrzeni wieków. Prawda jest brutalna, ale dla krajów starej unii, dla Niemiec, dla Francji my jesteśmy kategorią niższą. Jeżeli deputowana w parlamencie europejskim mówi, że należy Polaków zagłodzić ekonomicznie, to ona powtarza to, co jest w mentalności niemieckiej. Czy my nie chcemy z tego wyciągać wniosków? Przecież jeszcze nie tak dawno - kilkadziesiąt lat temu ponad 5 mln Polaków zostało zamordowanych, odartych z godności, a dzisiaj mówimy, że jest wszystko w porządku, że nie ma zagrożenia.

Jaka jest Pana zdaniem przyszłość Unii Europejskiej i państw Europy?

– W mojej ocenie Europa ma szansę przetrwania, bo generalnie jest trwałym organizmem, ale tylko i wyłącznie gdy będzie się składała z państw narodowych. W innym przypadku będzie to groziło destabilizacją. Dlatego, konieczny byłby ten proces o którym mówiłem. Błędem jest to, że nie wprowadzono dekomunizacji. Gdyby ją przeprowadzono, należałoby wprowadzić nowe kadry we wszystkich sferach życia społeczno-politycznego czy kulturalnego. Dałoby to szansę takiego wymieszania. Teraz mamy do czynienia z jedną grupą, która jest słaba i jest grupą ludzi grających na własne interesy, którzy łatwo się podporządkowują, o słabym poczuciu wspólnoty narodowej czy społecznej. Jeżeli tego nie uporządkujemy, nie uda nam się tego zrobić, będziemy mieli duży problem. Poza tym, po cichu, kiedy się toczyły te batalie przeforsowano sprawę migracji a więc wprowadzenia współodpowiedzialności za migrantów i przyjęcie ich do różnych krajów. Pewne elementy mają być ukierunkowane na zajęcie się sprawami wewnętrznymi.

Wracając do sytuacji w naszym kraju, coraz częściej zarówno z jednej jak i drugiej strony sceny politycznej mówi się o tym, że mają być przeprowadzone przyśpieszone wybory parlamentarne. Czy wg Pana do nich dojdzie?

– Po wyborach mamy taki okres tzw. miesiąca miodowego, w jego czasie nikt realnie nie patrzy, a tutaj jest potrzebne zimne spojrzenie obywateli na to, co chcą osiągnąć, jakie jest miejsce naszego kraju w tej rzeczywistości. Wcześniej czy później musimy doprowadzić do uchwalenia odpowiedniej konstytucji, która będzie w naszym interesie. Zastanawiam się nad tym, co przyśpieszone wybory miałyby wnieść. W mojej ocenie za wiele nie zmienią sceny politycznej, a może ją jeszcze bardziej sparaliżują. Żeby móc na temat wyborów rozmawiać, musiałoby minąć kilka miesięcy, żeby móc dokonywać oceny, czy to co się stało wychodzi im na przeciw i wtedy rozpocząć racjonalną kampanię. Jeżeli sprowadzimy tylko i wyłącznie wybory do zabawy przy urnie, w stylu kto jest sprawniejszy, kto bardziej nakłamie, kto bardziej zmanipuluje - to nic nie osiągniemy. Musimy odczuć pewne skutki, jako społeczeństwo musimy odczuć to, że chcemy zmian, chcemy rozmawiać o nich. Jeżeli tak będziemy podchodzić do tej rzeczywistości, to dzisiaj przyszli jedni, jutro przyjdą drudzy. Jeżeli jako obywatele będziemy na to pozwalać, będziemy płacić poważną cenę. Czy w tym momencie jesteśmy w punkcie, w którym jako społeczeństwo będziemy się kierować racjonalnymi ocenami, czy tylko będziemy brać udział w igrzyskach? Jest za wcześnie, żeby podejmować w tym momencie takie działania.

Jakie są Pana propozycje na rozwiązanie tych zaakcentowanych przez Pana problemów?

– Uważam, że siły polityczne powinny się skupić na tym, w jaki sposób zabezpieczyć interesy państwa i narody w nowej UE. Powinny odpowiedzialnie i jednoznacznie określić te główne cele, które powinny być bezwzględnie przypisane krajom narodowym, szczególnie tych, które są na pasie granicznym, narażonym na wpływy rosyjskie. Powinniśmy nie dopuścić do wyeliminowania weta. Weto gwarantuje bezpieczeństwo. Nie jesteśmy krajem w centrum Europy, które może sobie czekać na rozwój wydarzeń w razie ataku. Weto to nie jest tylko blokada, ale to dawanie czasu na przedyskutowanie i wypracowanie dobrych rozwiązań. Kolejna ważna sprawa, to żeby nie ulegać temu co unia mówi o migracji i nie destabilizować życia w danych państwach. Nie na tym polega pomoc tym państwom, w nich należy inwestować, rozwijać gospodarkę, a nie żeby tylko tu przyjeżdżali. Taki kierunek zdestabilizuje Europę. Ważna jest także realizacja głównych inwestycji w tej części Europy i ich wzmocnienie, żeby to szło w kierunku partnerstwa i rozwoju całej Europy. Te cele muszą być realizowane. Poruszone zostało wiele elementów rzeczywistości społeczno-politycznej, a tak naprawdę każdy z nich wymagałby kolejnej, głębszej analizy.

Dziękuję za rozmowę.

Źródło:  

Oceń artykuł: 31 44

Czytaj również

udostępnij na FB
0

Dzień Bezpiecznego Kierowcy. Święty Krzysztof patronem podróżujących

25 lipca to szczególny dzień dla wszystkich# kierowców. Tego dnia przypadają imieniny Krzysztofa, a Święty Krzysztof jest patronem kierowców i podróżujących. To również Dzień Bezpiecznego Kierowcy, który obchodzimy już po raz 19. Biorąc pod uwagę, że jesteśmy niemalże na półmetku wakacji i letnich podróży, warto przypomnieć najważniejsze zasady i dobre praktyki na drodze. Bezpieczeństwo przede wszystkim!

(czytaj więcej)
0

Sprawdzono "słoiczki" dla dzieci. Kontrola na terenie całego kraju

Cechy organoleptyczne i parametry fizykochemiczne „słoiczków” #dla dzieci bez nieprawidłowości po kontrolach IJHARS.

(czytaj więcej)
0

Woda to niebezpieczny i zdradliwy żywioł. Dobra zabawa to nie wszystko

25 lipca obchodzimy Światowy Dzień Zapobiegania Utonięciom#, który został ogłoszony przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) w kwietniu 2021 r., natomiast obchodzony jest 25 lipca.

(czytaj więcej)
0

Nie daj sobie wbić krzyża! Przestroga i refleksja dla kierowców

Ile razy jadąc samochodem czy motocyklem# widziałeś stojący na poboczu drogi krzyż? Z jaką prędkością na liczniku go mijałeś? Do ilu tragedii musi jeszcze dojść, żebyś zdjął nogę z gazu? Prędkość, alkohol, niestosowanie się do znaków drogowych – to najczęstsze grzechy polskich kierowców. W Dniu Bezpiecznego Kierowcy w sposób szczególny chcemy zwrócić uwagę na bezpieczeństwo na drogach. Stąd też pomysł na nowy spot polskiej Policji.

(czytaj więcej)